Mimo wyjątkowo kiepskiej pogody czasami opuszczaliśmy gościnną kwaterę w Małym Cichym. Wycieczki bliższe i dalsze robili wszyscy - niektórzy poprzestawali na ambitnym podejściu z Wierchu Porońca na Rusinową i zejściu przez Wiktorówki na Zazadnią, inni zostali jeszcze parę dni i powędrowali dalej, na Słowację.