Rusinowa czeka! Wiktorówki zapraszają!

Specjalny klęcznik ustawiono przed figurą Matki Boskiej Jaworzyńskiej, kuchnia pod kaplicą wyszorowana była do białości, ojciec Leonard czekał w śnieżnobiałym habicie. Agregat prądotwórczy - na wszelki wypadek - brzęczał przez cały dzień. W czwartek, 5 czerwca, Wiktorówki gotowe były na przyjęcie Ojca Świętego.

Przyszli ludzie związani z tym szczególnym miejscem, górale głównie z Małego Cichego, ale także z innych miejscowości; przewodnicy, taternicy, toprowcy; dawni przemieszkiwacze szałasu Babki, Anieli Kobylarczykowej.

Było tak jak w pieśni ułożonej przez Jacka Frejlaka:
                 Całe śpiewa dziś Podhale
                 Pieśń pobożną ku Twej chwale,
                 Taternicy i Górale, Maryjo.

O godzinie 9.00 wylądował na Polanie helikopter. Wysiadł z niego na chwilę biskup Jan Chrapek w towarzystwie zakopiańskiego burmistrza Adama Bachledy Curusia i wiceburmistrza Piotra Bąka. Na miejscu pozostawiono pięciu ochroniarzy. Dotarli też, wyzdajani pięknie po góralsku gospodarze terenu, przedstawiciele Gminy Poronin - wójt Andrzej Gut i jego zastępca Jan Palider. Dla wszystkich było jasne, że wkrótce będzie tutaj Papież.

Przed godziną dwunastą warkot śmigłowca wygnał ludzi z kaplicy na Polanę. Zgromadziło się blisko 150 osób. Trzy helikoptery krążyły nad Rusinową. Jeden z nich, wymalowany w barwy ochronne, zaczął się obniżać i wkrótce wylądował. Napięcie doszło do zenitu, kiedy ze śmigłowca wyjęto białe schodki. Wszyscy posłusznie się odsunęli, czekając cierpliwie. Niestety chwilę później biały trap zabrano z powrotem i helikopter wystartował.

Ludzie jednak nie rozchodzili się. Słońce, góry jak na dłoni, Lodowy i Szeroka Jaworzyńska w białej szacie wyrastające z zielonej polany. Na pewno będzie tu dzisiaj Papież.

Przyszli trzej zakopiańscy harcerze. Więc może jednak..., musieli przecież mieć jakąś poufną wiadomość. W plecaku przynieśli grafikę z widokiem Rusinowej, przeznaczoną na prezent dla Ojca Świętego.

Pod wieczór nowa fala nadziei. Pojawiła się informacja, że Ojciec Święty przyjedzie samochodem terenowym na Wiktorówki. Górny fragment drogi, prowadzącej do kaplicy jest co prawda dosyć karkołomny, ale... niezbadane są wyroki boskie. Dopiero kiedy odjechali wójtowie z Poronina, a juhas na Polanie przebrał bukowe portki na dżinsy - nadzieja zaczęła dogasać. Wśród najcierpliwszych była duża grupa dzieci ze szkoły w Małem Cichem. Czekały od godziny jedenastej do siódmej wieczorem. Cierpliwość została nagrodzona. Dzieci - wracając do domu - widziały Ojca Świętego w rejonie Zazadniej, kiedy wracał z Morskiego Oka.

Dla wielu osób, które ten dzień spędziły na Rusinowej, jest sprawą oczywistą, że przyjdzie taka chwila kiedy Jan Paweł II odwiedzi Wiktorówki, święte miejsce taterników i górali.

mag
Tygodnik WWW

©1999-2000 Jacek Kowner